Parawany na plaży

i

Autor: Zofia Bazak

Niemieckie media kpią z Polaków na wakacjach i 500 Plus

2017-06-16 14:29

Nie tylko jesteśmy niechętni wobec obcokrajowców, ale na zagranicznych wakacjach izolujemy się od cudzoziemców w tzw. "polskich strefach", które są w ofercie jednej z dużych turystycznych firm. A to wszystko na koszt 500 Plus - kpi autor niepochlebnego tekstu o Polakach w niemieckim serwisie Telepolis.

Polskie strefy i 500 Plus
Autor krytycznego tekstu wobec Polaków - Jens Mattern, pisze, że Polska jest dziś znana w Europie z niechęci do obcych - chodzi głównie o odmowę przyjęcia uchodźców oraz do zagranicznych korporacji, które w dużej mierze ucierpią na skutek forsowanego przez rząd PiS podatku handlowego.

Zobacz koniecznie: Niemcy chcą odebrać Polakom zasiłki?

Teraz - zgodnie z tezą niemieckiego artykułu - Polacy swoje tendencje izolacjonistyczne przenoszą na zagraniczne wakacje. Szczególnie gdy chodzi o wyjazd do ciepłych krajów na południe Europy - podkreśla autor. - Polskie filmy na plaży, polskie karaoke, polskie gry i disco polo. W ten sposób nieznający języka angielskiego przybysze znad Wisły mogą uniknąć upokorzeń - kpi autor tekstu w Telepolis. Chodzi o "polskie strefy", które do swojej oferty wprowadziło biuro turystyczne Rainbow.

Mattern sugeruje, że "polskie strefy" to zasługa państwowej zapomogi 500 Plus. Cytuje tu prezesa Rainbow, Grzegorza Baszczyńskiego, który podkreśla, że od momentu uruchomienia programu "Rodzina 500 Plus", firma sprzedaje o 30 proc. wycieczek.

W tekście cytowana jest również Emilia Bratkowska, dyrektor działu produktu i marketingu biura podróży Rainbow. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" wyjaśniała, że "zdecydowana większość chce odpoczywać w otoczeniu innych ludzi i czują się dobrze, jeśli mają kontakt z rodakami, dotyczy to również dzieci".

Sprawdź też: Dostają 1 tysiąc euro za nic! Eksperyment w Niemczech

Wakacje to odpoczynek, nie integracja
- Nie jest prawdą, że ludzie jadą za granicę, żeby się integrować z przedstawicielami innych nacji. Owszem, można z kimś zamienić kilka zdań nad basenem czy przy stoliku w restauracji lub dzieci wysłać do wspólnej zabawy z rówieśnikami z innych krajów. Ale na tym przeważnie międzynarodowe kontakty się kończą. I nie ma w tym nic dziwnego. Ani Rosjanie, ani Niemcy, ani Brytyjczycy nie integrują się z turystami innej narodowości, każdy lgnie do swoich, z którymi ma wspólne tematy do rozmowy i doświadczenia. Nie ma w tym nic dziwnego - podkreśla Bratkowska.

Przedstawicielka Rainbow dodaje, że do "polskiej strefy" może przyjść każdy. - To właśnie one sprzyjają integracji. Jeśli spodoba się u nas Rosjanom, Anglikom, czy Grekom mogą swobodnie tam wejść i bawić się z Polakami - podkreśla.

- To zupełnie inny sposób spędzania wakacji, dający swobodę i nieprzywiązujący ludzi do hotelu jak w przypadku all inclusive. Poza tym turyści, którzy nie znają języków obcych, czują się tam bezpiecznie, bo mogą się porozumieć - w sklepach są polskie napisy, a w tawernach w menu można znaleźć opisy greckich potraw po polsku. W jednym ze sklepów i w jednej z tawern pracują Polki. W sumie to nie ma w tym nic dziwnego. Tak samo w innych miejscowościach turystycznych znajdziemy napisy po rosyjsku, niemiecku, francusku czy angielsku. Po prostu miejscowi przedsiębiorcy starają się, żeby jak najlepiej obsłużyć Polaków - wyjaśnia Bartkowska.

Czytaj też: Niemcy chcą sprzedać Polsce "nieistniejące" rakiety do okrętów?

Inne doświadczenia ma niemiecki dziennikarz, który opisał swoją przygodę z polskimi turystami w Grecji. Podczas imprezy integracyjnej z udziałem Niemców, Rosjan i Polaków hotelowy animator wyłowił z tłumu naszego rodaka. Łamana angielszczyzna, którą się posługiwał, była "źródłem śmiechu dla wszystkich zebranych".

Rainbow chce rozwijać pomysł "polskich stref", a do jego skopiowania przymierza się konkurencja w branży. Niemiecki dziennikarz zastanawia się jednak, jak biało-czerwone enklawy wypłyną na wizerunek Polski i Polaków na świecie.

 

Źródło: telepolis.de

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze