"Wszystkich nas nie spalicie" [RECENZJA KSIĄŻKI]

2016-12-10 20:33

Opinię publiczną od kilku miesięcy zaprząta zjawisko tzw. reprywatyzacji warszawskiej, w mediach to temat numer jeden, obecny choćby we wczorajszych serwisach telewizyjnych, jako jedna z pierwszych wiadomości w głównym wydaniu. Siłą rzeczy można było oczekiwać wysypu książek na ten temat, a dzisiaj recenzujemy jedną z premierowych pozycji.

Pierwszym wydawnictwem dotyczącym reprywatyzacji była pozycja sygnowana przez dra Tomasza Luterka, która nosiła tytuł "Reprywatyzacja.Źródło problemu". Książka jest oparta na doktoracie, obronionym przez autora w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Obejmuje temat od strony naukowej i jest swoistym przeglądem tego, co udało się w kwestii restytucji mienia w Polsce osiągnąć, osadzone w kontekście historycznym i kulturowym, jednak dotyczącym w dużej mierze teorii państwa i prawa, w tym międzynarodowego.

"Wszystkich nas nie spalicie", napisana przez spółkę autorską Piotr Ciszewski i Robert Nowak, jest próbą innego ujęcia sprawy, z perspektywy ruchu lokatorskiego i ma zdecydowanie inny charakter. Niedawno pamięć zamordowanej działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej, której zwęglone zwłoki odnaleziono ponad 5 lat temu w podwarszawskim Lesie Kabackim, została uhonorowana przez Radę Warszawy: skwer jej imienia powstanie niedaleko miejsca, w którym mieszkała do śmierci - na mokotowskich Sielcach. Ciszewski i Nowak przestawiają losy warszawskich lokatorów i kamieniczników, które przeznaczenie splotło w Warszawie w dramatyczny chocholi taniec, z którego w efekcie wszyscy wyjdą poszkodowani. W przypadku Joli Brzeskiej sprawy przybrały najtragiczniejszy obrót z możliwych.

Jolanta Brzeska stała się symbolem oporu lokatorów przeciw dzikiej reprywatyzacji, odbywającej się zazwyczaj z naruszeniem prawa. Mimo że była mocno doświadczana przez okrytego złą sławą Marka Mossakowskiego, który w szczytowych momentach swojej kariery przejmował jedną kamienicę za drugą, nie poddała się. Nie tylko walczyła o swoje prawa i mieszkanie, ale również pomagała innym lokatorom, mającym problemy wywołane przez reprywatyzację. Sama poszukiwała pomocy prawnej, więc założyła Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów, gromadzące i broniące mieszkańców mających problemy lokalowe, organizujące opór przeciwko jawnemu łamaniu prawa i wspierające lokatorów własnym doświadczeniem i dostępem do prawników. Swoją niezłomną postawą dawała przykład innym. Nie załamała jej nawet śmierć męża, ani brutalne próby pozbycia się jej z zajmowanego mieszkania na Nabielaka.

Autorzy "Wszystkich nas nie spalicie" przybrali w swojej książce konwencję reportażu. Tym wyborem kierowała nie tylko popularność takiej formy literacko-dziennikarskiej w Polsce, gdzie mamy co najmniej kilka wydawnictw skoncentrowanych na wydawaniu i co za tym idzie promocji reportaży. Konwencja reportażu dosknale współgra z tematyką tzw. reprywatyzacji warszawskiej. Poruszane wątki to sprawy wciąż aktualne, dominująca sprawa Joli Brzeskiej i jej morderstwa to niestety wciąż "bieżąca" materia. Mimo, że już niedługo doczekamy 6 rocznicy jej śmierci, to nadal powołane do tego władze nie ustaliły, kto zabił. Zmiana jest taka, że śledztwa się rozmnożyły i teraz mamy dwa: w sprawie tragicznej śmierci działaczki i w sprawie .... nieudolności tego śledztwa.

Za swoją wytrwałość Jolanta Brzeska zapłaciła cenę najwyższą. Kiedy w marcu 2011 roku jej zwęglone zwłoki znaleziono w Lesie Kabackim, wedle ustaleń śledczych najpierw była turturowana, a dopiero później spalono ją żywcem. Pierwotne śledztwo nie znalazło najmniejszych poszlak, prowadzących do sprawców. Autorzy czynią starania, aby pokazać jej śmierć w szerszym kontekście, jako efekt wielu skandalicznych zaniedbań ze strony urzędników miasta, policji, sądów i prokuratury, które zezwalały na to, co się dzieje i nadal tolerują działalności bandytów, którzy uwłaszczają się na miejskiej tkance bez oporu ze strony administracji publicznej każdego szczebla. Jedyny słyszalny przez lata głos to głos lokatorów, przypominający niestety wołanie na puszczy.

Piotr Ciszewski i Robert Nowak zgrabnie na łamach swojej książki połączyli własne doświadczenia i przecieki prasowe, próbując kompleksowo przedstawić zjawisko rewindykacji nieruchomości w Warszawie i nie tylko - krótko prezentują sytuacje w innych metropoliach w Polsce: Poznaniu, Łodzi i Krakowie, gdzie szalało podobnego kalibru bezprawie, a lokatorzy komunalni doznawali również głębokich krzywd. Z obrazu wyłania się gorzki obraz bezsilności wobec ludzkich tragedii i faktycznej destrukcji mikro-wspólnot. Reprywatyzacja w brutalny sposób powoduje, że do kresu dobiegają sięgające pięciu czy czterech pokoleń "sagi lokatorskie", w których rodziny lokatorów nierzadko zasiedlały budynek od chwili jego powstania, a teraz muszą się wyprowadzić pod przymusem, albo są eksmitowani "na bruk".

Autorzy nie ustrzegli się błędów, które wynikają choćby z braku dystansu do opisywanych wydarzeń - obaj są aktywistami ruchu lokatorskiego i warszawskiego środowiska anarchistycznego i w wielu opisywanych wydarzeniach brali udział. Zdarzają się również niezgodności niektórych fragmentów książki, ale to traktowałbym jako pokłosie "dwugłosu" autorów, jak i bardzo szybkiego tempa powstania książki. Gratuluje Piotrowi Ciszewskiemu i Robertowi Nowakowi napisania "Wszystkich nas nie spalicie", zarówno pod kątem wykorzystania konwencji reportażu, jak i aktualności tematu. Po otwartym zakończeniu możemy oczekiwać od tego tandemu dalszego ciągu, jakże też szeregu innych pozycji, które będziemy mogli porównać do opisanego właśnie tytułu. Jak znajdujemy na kartach książki: "kiedy zawodzi państwo, trzeba się zwrócić do tych, którzy nigdy nie zawiodą - innych zwykłych ludzi."

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze